zapytał(a) o 09:04 Dlaczego antykoncepcja jest grzechem? tzn. antykoncepcja typu pigułki itp. bo nie rozumiem jak się usprawiedliwiają To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Herzer odpowiedział(a) o 09:10: dla kościoła wszystko jest grzechem co im nie jest potrzebne :D ksiądz np nie zajdzie w ciążę, więc po co im pigułki? księdza nikt nie zgwałci, więc po co im aborcja? antykoncepcja zła, harry poter zła, molestowanie dzieci dobraaaa ;D to ich motto Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 10:55 Bo z antykoncepcji księża NIC NIE MAJĄ, a nawet wręcz przeciwnie - zmniejsza ona wskaźnik przyrostu naturalnego, przez co:a) zaniżasz KK statystyki ilości ludu przynależnego do och sekty;b) pozbawiasz księży kasy za potencjalne udzielanie nich seks w innym celu niż zrobienie sobie dziecka to okazji - hipokryzja, bo każdy dobrze wie, co oni wyczyniają, gdy wierni nie patrzą. bo to jest rodzaj "przyjemności" bez żadnych konsekwencju ( dziecko) a taka przyjemność związana jest z pokusami szatana... blocked odpowiedział(a) o 11:12 Jest grzechem ponieważ sperma która zostaje w gumce mogłaby zapłodnić kobietę - co oznacza że z niej mogłoby powstać dziecko. Nie jest to tak poważne jak jak aborcja ale w tej dziedzinie Kościół Katoliki ma taką zasadę;Grzechem jest seks podczas którego nasienie nie ląduje w kobiecie. Nie wiem czy taka odpowiedź wystarczy mam nadzieje że pomogłam ... Pozdrawiam . blocked odpowiedział(a) o 12:57 Bo antykoncepcja nie prowadzi do poczęcia nowego życia, które należy chronić ;)Według nauk KK(nie wiem jak jest w innych odłamach chrześcijaństwa), seks ma służyć że niektórym kobietom pigułki są potrzebne np. w celach zdrowotnych lub po prostu dla komfortu psychicznego podczas seksu KK nie interesuje. Wolą się zamartwiać zlepkiem komórek, niż istniejącym bytem. blocked odpowiedział(a) o 17:13 Bo Kościół ma obsesje na punkcie seksu.@arcycenaWyobraź sobie, że kalendarzyk to również sposób na NIEDOPUSZCZENIE do ciąży. Kalendarzyk ma pomóc trafić na moment, gdy kobieta płodna nie jest. blocked odpowiedział(a) o 09:08 Ogolnie jesli to stosujesz przed zwiazkiem malzenskim,to i tak jest to grzech bo wspolzyjesz przed jesli chodzi w malzenstwie,piguly lykasz po to aby nie miec dzieci,a malzenstwo jest powolane do tego aby sie rozmnazacA jest to grzechem yuum odpowiedział(a) o 11:08 ech, to NIE JEST GRZECH, jeśli nie jesteś gotowa na dziecko, PROSTE. JP II zakazał sprzedawania prezerwatyw w Afryce, gdzie właściwie były potrzebne, bo tam jest/ była epidemia AIDS. blocked odpowiedział(a) o 16:15 Jest grzechem wg KK, ponieważ uniemożliwia poczęcie potomstwa, czemu wg KK ma służyć stosunek skrócie - mniej dzieci = mniej chrztów = mniej nowych katolików = mniej pieniędzy na tacy. blocked odpowiedział(a) o 20:05 W którym miejscu Biblia mówi, że jest? sądzę że gorszym grzechem jest aborcja bo wtedy to jest morderstwo , antykoncepcja nikogo nie zabija tak mi się wydaje Głównie dlatego, że tabletki antykoncepcyjne wyniszczają organizm kobiety i często potem mają one duże problemy z zajściem w ciążę. Więc próbują in vitro...Poza tym, środki NATURALNE nie są metody są grzechem, bo człowiek został stworzony do wydawania na świat potomstwa. Metody antykoncepcji przeczą temu. blocked odpowiedział(a) o 14:57 Bo to masowe zabójstwa, głównie "przed-pół-nie-ludzi" z ogonami Wcale nie jest to dzisiejszy kościół sobie tak wymyślił, a w czasach kiedy pisano biblię nie było takiego czegoś jak antykoncepcja. blocked odpowiedział(a) o 09:05 Bo bóg daje Ci ty g nie chcesz. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Antykoncepcja po stosunku [Porada eksperta] 2013-04-08 11:55 Witam, mam poważny problem, bo popełniłam wielki błąd i nie wiem czy jestem w ciąży, czy nie. #1 Napisany 17 styczeń 2011 - 12:43 Cześć. Jestem wychowywana w bardzo religijnej rodzinie. Od lat babcia powtarza mojej siostrze starszej, że antykoncepcja to grzech i że można uprawiać seks tylko po slubie. Ja nie jestem taka staroświecka i nie uważam to za grzech. Niektóre naturalne metody antykoncepcji popiera nawet kościół. Jednak sa to metody tylko naturalne. Czy jest jakaś metoda antykoncepcji inna niż te kalendarzykowe? 0 Wróć do góry Doradca KFD Doradca KFD KFD pro Siemka, sprawdź ofertę specjalną: Poniżej kilka linków do tematów podobnych do Twojego: #2 Napisany 17 styczeń 2011 - 16:03 Cześć Ja stosuje prezerwatywy. Nie jestem jeszcze po ślubie z moim chłopakiem, jednak od czasu do czasu kochamy się. Antykoncepcja to grzech według kilku religii. Ogólnie samo uprawianie przed ślubem seksu to grzech. Niektórzy księża nie dają rozgrzeszenia. 0 Wróć do góry #3 Napisany 17 styczeń 2011 - 19:34 Jeśli nie sprawdzisz chłopaka przed ślubem jaki jest w łózku i czy z jego sprzetem wszystko wporządku to się można po slubie zdziwić i to bardzo. Antykoncepcja kalenadrzykowa to jedyna metoda popierana przez kościół. To, że to grzech to wiedzą wszyscy, ale jakoś trzeba sobie radzić 0 Wróć do góry #4 Napisany 17 styczeń 2011 - 19:54 Siema. Moja dziewczyna i ja jednomyslnie stwierdzamy, że antykoncepcja nie jest grzechem. Lepiej sie zabepieczyć, niż wydać na świat niechciane dziecko. Tak naprawde seks jest dla ludzi. Nie każdy to rozumie. Kościół ma swoje zasady, ale Bóg dał dla człowieka wybór: albo grzeszyć alb nie. Brak rozgrzeszenia w tym przypadku jest dość dziwne. 0 Wróć do góry #5 Napisany 29 czerwiec 2011 - 14:22 alexiss Nowy na pokładzie Użytkownicy 29 postów 140 "Każdy człowiek sam decyduje ile udźwigną jego sumienie", tekst z jakiegoś filmu, zresztą to Bóg będzie nas osądzał, niech ludzie tego nie robią. Ktoś wyżej dobrze napisał. Seks po ślubie, ogólnie czemu nie, tylko jak ludzie mają dobierać się w pary na całe życie nie wiedząc nawet czy druga osoba odpowiada im w tym nie jedynym, ale jakże ważnym elemencie związku jakim jest seks? Co do metody kalendarzykowej to jest to ponoć jedna z najskuteczniejszych metod, nie mam podstaw by w to nie wierzyć. Ma jeszcze inne plusy takie jak "nauczenie się" siebie, w sensie fizjologicznym. Minus to oczywiście dość skomplikowana i skrupulatna metoda którą trzeba opanować. Jest to metoda wymagająca wiele zachodu i chęci w odróżnieniu od innych dostępnych acz myślę, że najgorsze są pierwsze tygodnie, miesiące - człowiek to inteligentne stworzenie które nawet bardzo trudne procedury potrafi względnie szybko zautomatyzować, jeśli oczywiście tylko chce. Edytowany przez taksobie, 30 czerwiec 2011 - 23:24 . 0 Wróć do góry #8 Napisany 14 październik 2011 - 11:02 bombiii Nowy na pokładzie Nowi na forum 10 postów Jeśli chciałabyś stosować metody naturalne to jest kilka rodzai. np objawowo-termiczna, ja taką stosuję. Możesz kupić sobie komputer cyklu, jest bardzo pomocny i skuteczny. Będziesz wiedzieć, kiedy masz dni płodne itd. Wtedy po prostu unikajcie współżycia 0 Wróć do góry Autor: Getty Images. Utrzymujące się plamienie jest objawem niepokojącym, zwiększa ryzyko poronienia. Stan po 2 cięciach cesarskich z rozejściem się macicy w bliźnie stwarza ryzyko w postaci powtórnego rozejścia się macicy w bliźnie i poważnego zagrożenia zarówno dla Pani, jak i dziecka. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta Czym dla mnie jest antykoncepcja? Subiektywny przewodnik młodej blogerki. Antykoncepcja to: 1. Zbijanie kasy. Gdyby nagle wszyscy na świecie zaczęli stosować Naturalne Metody Planowania Rodziny, to wielkie koncerny farmaceutyczne produkujące antykoncepcję hormonalną, prezerwatywy, spirale, plastry itp. upadłyby, przestałyby czerpać zyski, no bo z czego, skoro nikt by tego nie kupował. Każdy ginekolog ma pełną świadomość, że metoda NPR jest skuteczna, ale duża część ginekologów i tzw. "ekspertów", edukatorów seksualnych ośmiesza tą metodę w mediach i promuje antykoncepcję, bo stoją za tym ogromne pieniądze, więc najzwyczajniej w świecie to im się opłaca. 2. Ubezpładnianie kobiety. Bezpłodność jest chorobą, a więc antykoncepcja hormonalna sprzyja rozwojowi choroby. Kobieta mając zdrowy organizm przyjmuje hormony, aby mieć chory - bezpłodny. Co więcej, tak rozreguluje sobie cykl, zniszczy go, że po ich odstawieniu , może nie mieć już szansy na poczęcie dziecka. Ciąża nie jest chorobą więc przyjmowanie tzw. "leków" jest bezzasadne. 3. Napędzanie biznesu in vitro. Te same kobiety, które połknęły haczyk cudowności antykoncepcji, gdy będą chciały mieć dzieci będą musiały połknąć następny haczyk, którym jest in vitro. A to oznacza kolejne zyski, bo gdyby nie antykoncepcja hormonalna, biznes in vitro nie kręciłby się tak świetnie, a może nawet wcale by go nie było. 4. Szybka zmiana poglądów. Małżeństwo mówi: "Nie stać nas na dziecko." Ale jak to jest, że stać ich na kupowanie latami pigułek antykoncepcyjnych? A gdy się im zachce dziecka, to stać ich na wydawanie setek pieniędzy na leczenie bezpłodności, a gdy ta metoda się nie powiedzie, to następne tysiące wydają na in vitro. Wtedy cieszą się z każdego zarodka, który wcześniej byli wstanie uśmiercić pigułką "dzień po". 5. Rozpowszechnianie kultury proaborcyjnej. W Szwecji jest najlepsza edukacja seksualna i powszechny dostęp do antykoncepcji, a mimo to jest tam najwyższy wskaźnik niechcianych ciąż u nieletnich i najwięcej aborcji. Ciekawe czemu? "Twierdzi się często, że antykoncepcja, jeśli jest bezpieczna i dostępna dla wszystkich, stanowi najskuteczniejszy środek przeciw aborcji. Zarzuca się też Kościołowi katolickiemu, że w rzeczywistości sprzyja rozpowszechnieniu się przerywania ciąży, ponieważ uparcie obstaje przy swojej nauce o moralnej niegodziwości antykoncepcji. Taka argumentacja okazuje się w rzeczywistości zwodnicza. Być może wielu ludzi rzeczywiście stosuje środki antykoncepcyjne po to, aby nie narażać się później na pokusę aborcji. Jednakże antywartości wszczepione w "mentalność antykoncepcyjną" która jest czymś zupełnie odmiennym od odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa, przeżywanego w poszanowaniu pełnej prawdy aktu małżeńskiego — sprawiają, że ta właśnie pokusa staje się jeszcze silniejsza, jeżeli dojdzie do poczęcia "nie chcianego" istocie, kultura proaborcyjna jest najbardziej rozpowszechniona właśnie w środowiskach, które odrzucają nauczanie Kościoła o antykoncepcji." / Encyklika Evangelium Vitae, Jan Paweł II / 6. Tuszowanie prawdy o skutkach ubocznych. Nie jest żadną tajemnica, że pigułki antykoncepcyjne wytwarzane są z syntetycznych estrogenów i/lub progesteronów, ale mało kto mówi o tym, że te hormony (podawane w takich ilościach, żeby były skuteczną antykoncepcją) powodują, że komórki piersi dzielą się szybciej, co czyni je bardziej podatnymi na działanie czynników rakotwórczych. Czynnikiem szczególnie powiększającym ryzyko zachorowania jest stosowanie pigułek antykoncepcyjnych w młodym wieku. Ryzyko to wzrasta dodatkowo w powiązaniu z innymi czynnikami takimi jak: poddanie się przez kobietę aborcji, historia raka piersi w rodzinie. Może już nie będę rozpisywać się o innych nowotworach i innych skutkach ubocznych łykania hormonów bez powodu. Warto się zastanowić czy facet, z którym jestem na pewno mnie kocha, skoro ważniejsza od mojego zdrowia jest dla niego przyjemność? 7. Uprzedmiotowienie kobiety. Papież Paweł VI w encyklice Humanae vitae z 1968 roku jednoznacznie przewidział skutki upowszechnienia antykoncepcji: "…jak bardzo tego rodzaju postępowanie otwiera szeroką i łatwą drogę zarówno niewierności małżeńskiej, jak i ogólnemu upadkowi obyczajów. Należy również obawiać się i tego, że mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę, sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku i miłości towarzyszki życia." Antykoncepcja jest facetowi na rękę, bo dzięki niej może wciąż być "Piotrusiem Panem", a odpowiedzialnością za współżycie będzie obarczać kobietę. Ciekawe czemu w tym przypadku feministki siedzą cicho? 8. Niszczenie miłości. Antykoncepcja nie kosztuje człowieka żadnego wysiłku tj. nauczenie się cyklu kobiety, panowania nad swoim popędem, myślenia jak wyrazić miłość i czułość inaczej niż seksem. Ale to co, nas kosztuje właśnie stanowi wartość i smakuje wybornie. Antykoncepcja jest złem, zamiast budować miłość - niszczy ją, no bo czy miłość polega na używaniu człowieka do zaspokojenia swoich potrzeb? Czy coś takiego może budować związek? Na zakończenie: Przykre jest to, że tyle ludzi dało się nabrać na propagandę w publicznych mediach o dobrodziejstwie antykoncepcji. Przykre jest to, że w szkołach chce się robić młodym ludziom pranie mózgu dzięki sprytnemu trikowi: katecheci nie powinni uczyć w szkole "wychowania do życia w rodzinie", czy edukacji seksualnej, bo nie będą obiektywni, ale będą przekazywać uczniom religię i swój światopogląd, a nie fakty. Jeśli też tak myślisz, to wskaż mi, w którym z tych ośmiu punktów wspomniałam coś na temat Boga, grzechu, przykazań, wiary? W żadnym. Podałam same fakty. A co ty z tymi faktami zrobisz, to już twoja sprawa. Możesz powiedzieć, że ta są bzdury i dalej stosować te "cudowności", ale wierz mi, po jakimś czasie i tak się przekonasz (i to na własnej skórze!), że to jednak była prawda. Tylko wtedy może być już za późno…. 4. Skutki uboczne tabletki 72h po. Tabletka po nie jest obojętna dla organizmu. Powoduje burzę hormonalną, rozregulowuje miesiączkę i obciąża wątrobę. Nie można więc stosować jej jak zwykłych tabletek antykoncepcyjnych, jest przeznaczone jedynie na sytuacje awaryjne, które zdarzają się maksymalnie kilka razy w życiu. *post archiwalny, lipiec 2018 Od razu na wstępie tego postu muszę bardzo mocno zaznaczyć, że w żaden sposób nie możecie traktować informacji zawartych w tym poście jako metod leczenia bądź recepty na idealne dojście do siebie po cesarskim cięciu. Moje doświadczenia opisują wyłącznie moją sytuację, a Wy zanim zastosujecie się do jakiejkolwiek porady powinnyście skonsultować to z Waszym lekarzem. Ja wszystkie moje posunięcia konsultowałam z lekarzami i to oni dawali mi dopiero zielone światło na to, aby zrobić coś tak a nie inaczej. Stan zdrowia każdej z nas jest inny i musimy mieć świadomość tego, że to co dotyczy mnie niekoniecznie musi być idealnym rozwiązaniem dla Was. Choć jednak w większości przypadków lekarze, z którymi miałam do czynienia, poniższe sugestie stosowali podobno z powodzeniem przy większości swoich pacjentek. Spora część z Was wie, że mam za sobą (aż) trzy cesarskie cięcia. Każde z nich było wykonywane z przyczyn medycznych i choć bardzo chciałam rodzić naturalnie, to nie mogłam. Gdybym tylko mogła, myślę że próbowałabym rodzić naturalnie, wszak trzy cesarki na koncie to trzy poważne operacje w obrębie jamy brzusznej. Ja przynajmniej tak to postrzegam. Pierwsze cesarskie cięcie postrzegam jako nie do końca udaną operację. To znaczy z punktu widzenia dziecka – wszystko się udało. Urodziło się zdrowe i żywotne. Z mojego punktu widzenia też prawie wszystko się udało ( poród naturalny mógłby doprowadzić do uszkodzenia mojego spojenia łonowego, także tego uniknęliśmy). Dlaczego „prawie” wszystko się udało? Ponieważ nie tylko byłam dość obcesowo potraktowana przez lekarza chirurga, który widząc mnie zmierzającą w kierunku stołu operacyjnego rzucił: „Jeszcze jedna?!”, ale rana po cesarskim cięciu babrała mi się jeszcze przez ponad pół roku od cesarki, a bóle podbrzusza i ograniczenia ruchu totalnie mnie dołowały przez pierwsze miesiące. W skali 10 punktowej oceniam tamtą operację na 5/10 pkt. Czyli słabiuchno. Pionizacja w pierwszej dobie była u mnie dramatyczna a ściągnięcie szwów po pierwszej dobie, które jeszcze do końca nie zawiązały skóry, uważam za totalne nieporozumienie. Było minęło. 12 miesięcy po cesarce było trudnym dla mnie doświadczeniem. Jak przebiegło drugie cesarskie cięcie? Przede wszystkim było wykonywane przez zespół pracujący pod okiem ordynatora szpitala, mojego wtedy lekarza prowadzącego. Nie chciałam, aby cięcie wykonywał przypadkowy lekarz, jak za pierwszym razem, który akurat schodzi ze zmiany i trafiam w jego ręce jako ostatnia pacjentka, na którą jemu się już nie chce patrzeć, o operowaniu nie wspominając. Za drugim razem bardzo zależało mi na tym, aby cięcie wykonywał ktoś zaufany. Ktoś, dla kogo nie będę kolejnym rozfiletowanym kurczakiem a pacjentką, której należy się ludzkie traktowanie i pieczołowite zszycie. Wszak od tego JAK DOKŁADNIE będziemy zszyte, zależy jak będziemy dochodzić do siebie po operacji! To moje zdanie, ale myślę, że większość z Was, która przeszła cesarkę zgodzi się ze mną. Jak ktoś odwali manianę, to my tę „manianę” będziemy odczuwały (kto wie, czy nie) przez całe życie! Cesarka to operacja, do cholery jasnej, a nie mizianie po pięcie. Tutaj nie ma miejsca na bylejakość. Sorry. Lekarz i jego umiejętności są tutaj BARDZO WAŻNYM OGNIWEM. Czyli lekarz i jego umiejętności to jeden z kluczów do udanej cesarki. Drugim kluczem, przynajmniej moim zdaniem, jest nasze nastawienie do tej operacji. Warto abyśmy poczuły się po operacji jako wojowniczki, które jedną robotę już świetnie zrobiły (wydały na świat dziecko!) a teraz przed nami druga robota, równie ważna: … nasza w tym rola, aby teraz postawić same siebie na nogi! W całym tym hormonalnym zamieszaniu i zmęczeniu, które można odczuć w pierwszych dobach, musimy wykrzesać z siebie jeszcze energię, aby możliwie szybko się spionizować i sprostać bólowi, który może nam wtedy towarzyszyć. Po cesarskim cięciu mniej więcej po 2-3 godzinach przestawało działać znieczulenie i wtedy zaczęto podawać mi dożylnie morfinę bądź paracetamol czy ketanol. Nie wzbraniałam się przed tym. Ból zaczął być coraz bardziej dotkliwy a ja chciałam zachować jak najwięcej pogody ducha, aby za chwil parę mieć siłę opiekować się dzieckiem, a nie być wyrzutą przez bóle pooperacyjne. Dlatego ja nie żałowałam sobie niczego przeciwbólowego. Ja chciałam ten ból uśmierzać, by mieć też siłę (w tym tę psychiczną) do tego, aby się za moment walecznie spionizować! Co jest uważam kolejną rzeczą, która może pomóc nam w tym, aby szybko dojść do siebie po cesarce? Oprócz dobrego lekarza i nieżałowania sobie przeciwbólowych, uważam że bardzo ważne w moim przypadku było niezwlekanie z pionizacją. Po pierwsze jak tylko zaczęłam mieć władanie w nogach po znieczuleniu, to wykręcałam nimi ósemeczki, ruszałam nimi, ile się dało. Szurałam piętami po prześcieradle, starałam się ruszać nogami w różnych kierunkach, aby pomóc krwi krążyć sprawnie i by przygotowywać się pomalutku do pionizacji, która nie jest najłatwiejsza. Po drugiej cesarce zaczęto mnie pionizować po 8 godzinach, co uważam za świetne posunięcie. Nie chciałam zwlekać do 12 czy 24 godzin, jak chciały to robić dziewczyny, które były ze mną w sali. Czułam podskórnie, że szybkie „uruchomienie” to dobry ruch, co zresztą powtarzał mi lekarz prowadzący, który powiedział, że jeśli nie ma przeciwskazań, to w miarę szybka pionizacja działa na naszą korzyść. Po ostatniej, trzeciej cesarce chcieli mnie pionizować po 24 godzinach, z czym się nie zgodziłam. To znaczy wiele do powiedzenia niby nie miałam, ale zdecydowałam się porozmawiać z lekarzem, dlaczego mam czekać tak długo, skoro przy moich poprzednich cesarkach pionizacja następowała już po 8 godzinach. Lekarz zgodził się zrobić odstępstwo w moim wypadku i po 8 godzinach od cesarki już siedziałam i próbowałam się ruszać na boki. A po 12 godzinach zdecydowałam się z asystą położnej wstać. Pionizacja nie jest łatwa, ale trzeba do niej podejść zadaniowo. Wiedzą, to te z Was, które to już przeszły :-) To nie jest bułka z masłem, tym bardziej jeśli nie jesteśmy już na silniejszych przeciwbólowych. Jednak nie warto robić z tego dramatu. Ot, po prostu kolejne zadanie po porodzie. Zazwyczaj przy „uruchomieniu” towarzyszy nam położna i to ona nam podpowiada, jak warto się podnieść z łóżka. Warto tych instrukcji słuchać. Zazwyczaj pierwszym zadaniem jest najpierw przekręcić się na jeden bok a następnie wysunąć jedną nogę, a następnie drugą poza krawędź łóżka. Złączyć je ze sobą i dopiero tak siedząc na krawędzi łóżka próbować wstać podtrzymując się opiekuna bądź ramy szpitalnego łóżka. Jak już wstaniemy i weźmiemy głęboki oddech, a często pojawią się przy tym lekkie zawirowania głowy, bo to wysiłek niemały, to małymi krokami będziemy zmierzać by pokonać mały dystans. A później jest już z górki. Jak już pionizację mamy za sobą, to jesteśmy na prostej. Oczywiście, że kolejne wstawania z łóżka są wyzwaniem i wiążą się z bólem o różnym natężeniu, ale warto podkreślić, że od pionizacji może być już tylko lepiej :-) A co później? A później warto, abyśmy krok po kroku pokonywały kolejne stopnie dochodzenia do siebie po cesarce. Średnio dynamiczne ruchy przy poruszaniu się, brak dźwigania, ograniczanie schodów, sporo leżenia i odpoczywania – to pomaga w tym, aby jak najszybciej i bez powikłać dojść do siebie. Ja po trzeciej cesarce już szaleję. Niestety. To znaczy naprawdę jest trudno nie robić nic i odpoczywać mając trójkę dzieci, ale staram się robić przystanki. Wysługuję się mężem. Przyleciała do mnie na parę dni mama, która też wiele bierze na siebie. To wszystko cholernie pomaga. *post pisany jest niespełna dwa tygodnie po moim trzecim porodzie Także sztab pomocowy, o ile macie taką możliwość, jest na wagę złota. Wiem jednak, że często zdane jesteście na siebie w tych trudnych początkach. Szacun, dziewczyny! Dodam też, że warto zadbać o bliznę. Jak już strupki odejdą postawcie na uelastycznienie blizny np. za pomocą maści lub plastrów z silikonem. Jest ich sporo na rynku. Ja używałam kilku, ale plastry sprawdziły się najlepiej i blizna bardzo szybko malała. Ja używałam tych plastrów. Można je docinać o kształtu blizny i świetnie się trzymają, i nie ścierają się tak szybko jak maść. Dodatkowo warto też udać się do osteopaty albo fizjoterapeuty, który pokaże nam ćwiczenia jak dbać o bliznę, by nie przeszkadzała nam w późniejszych etapach. Warto pamiętać o jednym – dziewczyny, my wygrałyśmy tę bitwę! Możemy śmiało z podniesionym czołem być dumne z siebie. Poród już za nami i nikt nam nie podskoczy! Piąteczka! Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :) Hierarchowie z wielu krajów (choć bynajmniej nie polscy) skłonni są nawet do uznania, że antykoncepcja to nie grzech, w każdym razie nie ciężki